niedziela, 18 września 2016

Wspomnienie...

Opancerzony ciężki krążownik floty, ostatni okręt wielkiej armady 
Federacji Ziemskiej, rok standardowy 12.684,
Peryferia Wszechświata, około 100 lat świetlnych od Galaktyki Peryferyjnej 
Omega 123, w drodze do sekretnej bazy Floty na orbicie księżyca układu 
Omega 129.000 001.
Podróż z prędkością 0,5 prędkości światła. 
Mostek. 

Jestem nadzorcą, gratem, androidem z żywym mózgiem w tytanowo - ceramitowej 
puszce, żyję w jednym celu - muszę doprowadzić (śpiące głęboko) ostatki populacji
ludzkiej do tajnej bazy na orbicie jednego z odległych księżyców, na samym skraju
znanego nam kosmosu...

Byłem kiedyś oficerem kartograficznym, najpierw kapitanem krążownika Floty Kartograficznej - wielkiej ziemskiej Federacji, potem Głównym Inwentaryzatorem
w Bazie Głównej Floty Kartograficznej Federacji... 
Tak, a teraz nie mam nawet własnego ciała..., wiele części utraciłem w czasie ostatniej 
z wojen, wiele innych, po prostu rozpadło się w czasie podróży...
Bowiem lecimy już ponad trzy stulecia. Dla śpiących w inkubatorach - niemal 
martwych, na granicy śmierci ale..., a jednak..., żywych, dla nich nie ma problemu. 
Zestarzeją się ledwie pięć lat...
Ja..., ja staram się nie zwariować... 
Mój mózg dotrwa do końca podróży i niewiele dłużej, a gdy i on wysiądzie, 
odejdę tam, gdzie odchodzą wszyscy martwi, może nigdzie, może gdzieś, szczerze 
mówiąc teraz, gdy jestem już tylko cieniem siebie, niewiele mnie to obchodzi...  

Nie możemy podróżować zbyt szybko, mogłoby nam zabraknąć paliwa, albo 
wysiadłby kamuflaż elektroniczny, upodabniający nas do asteroidy... 
Od trzystu lat lecimy z wyłączonymi silnikami...
Początkowo plan był inny, ale po serii skoków nad-przestrzennych 
dwakroć musieliśmy walczyć z Garranami, ostatnią z ras, które odkrył Zwiad
Kartograficzny. Gdy z flotylli 7 okrętów - w wyniku sześciu ciężkich bitew 
pozostał tylko jeden..., plan, oczywiście, uległ radykalnej zmianie.

Mam przed sobą jeszcze 200 standardowych lat podróży... Właściwie pokładowa 
SI mogłaby mnie zastąpić, ale zwyczaj nakazywał pozostawić jednego świadomego
człowieka na stanowisku nadzorcy.

Wyciągam z szuflady kolejne kryształy pamięci - Zwiadu Kartograficznego - historii
rozwoju i upadku Federacji..., trzeba oderwać umysł od rzeczywistości, poszybować 
ku wspomnieniem...

*** 

Zapis Kryształu F, 22368683856572921, 
źródło zapisu: wszczepy biotyczne dowódców flotylli
oraz pokładowej SI, do czasu zniszczenia okrętu flagowego. 
Dołączono rekonstrukcję - animację wydarzeń z perspektywy 
czasoprzestrzennej.


Flotylla Zwiadu Kartograficznego w składzie: 
- 5 ciężkich krążowników eskorty zwiadu, pod dowództwem Kapitana 
Jorla Kgresse, 
- 3 lekkie krążowniki kartograficzne, dowodzone przez majora Georga Fanga,
- Lotniskowiec zwiadu.  

Galaktyka Sigma 2245, Układ Sigma A 2297969. 
Rok standardowy 8.324
Mostek Majora Georga Fanga.

- Majorze, zarejestrowaliśmy ruch w kwadrancie trzecim, w pobliżu podejrzanego 
księżyca piątej planety układu!
- Zdefiniuj "ruch" poruczniku Krel.
- Tak jest panie majorze: obiekt klasyfikowany wcześniej jako asteroida zmienił kurs 
i poleciał ku powierzchni księżyca, najpierw nagle przyspieszył, a po wejściu 
w atmosferę zwolnił i zgubiliśmy go w radarze!
- O, w takim razie, wydajcie rozkaz zatrzymania flotylli około miliona km od księżyca, rozpocząć skan laserowy, zbudować mapę przestrzenną powierzchni.
- Tak jest, już przekazuję rozkaz.
Major służył już we Flocie Kartograficznej niemal trzy dekady, lecz życie wciąż 
go zaskakiwało. Miał już sztuczne nogi i lewe ramię, sztuczne serce i wątrobę, 
wiele śrub i łączeń kośćca... i szczerze czuł, że wkrótce wzbogaci tę kolekcję protez...
- Stan skanu, poruczniku?
- Skan niemożliwy, wygląda na to, że wokół księżyca mamy jakieś pole siłowe, 
na tyle gęste, że odbija wiązki laserowe...
- Proszę zatem wysłać automatyczne myśliwce Tajfun 914, eskadra standardowa.
- Tak jest majorze! - porucznik Krel wydał stosowne rozkazy.

Z lotniskowca flotylli oderwały się cztery niewielkie jednostki, z ogromną 
prędkością zbliżając się do podejrzanego księżyca.
Nie doleciały.
Około 100 tys. km od celu nagle na przeciw nich uaktywnił się dziwny obiekt, 
dotąd nieczynny, lub zbyt dobrze zakamuflowany i odpalił mrowie rakiet 
taktycznych!
Według pokładowych SI flotylli kartograficznej na każdy myśliwiec przypadło 
ponad 200 pocisków! Mimo obrony, wabików i świetnej trajektorii uników, mino, 
że myśliwce próbowały natychmiast zawrócić, żaden nie przetrwał.
Wokół księżyca nagle ujawniło się dziesięć kolejnych obcych okrętów, na oko klasy ciężkich kosmolotów bojowych (tonażem blisko pięciokrotnie przekraczających tonaż ciężkich krążowników eskadry flotylli kartograficznej...), w tym dwa, za rufami flotylli Federacji...
- Panie majorze, jakie rozkazy!? - drżenie w głosie porucznika nie przystawało 
do rangi, ale w tej sytuacji...
- Zapisać dane i wystrzelić 80 % kapsuł alarmowych do Bazy Sigma 3, pozostałe 
zachować, gdyby istniała potrzeba zakamuflowania ich i pozostawienia w przestrzeni 
do przybycia posiłków!
- 80 %? Majorze, to prawie 1000 kapsuł!
- Poruczniku..., sam pan widział, co się stało z myśliwcami, ich rakiety mają 
autonomiczne systemy naprowadzania, a ich liczba, liczba okrętów..., tonaż..., 
to z pewnością nie jest tylko jeden księżyc z niewielką cywilizacją typu technicznego, 
to albo jakaś baza, albo przyczółek obcej floty. Są też agresywni, mimo, 
że nie stanowimy dla nich zagrożenia... Musimy poinformować dowództwo. 
Musimy! Proszę nie dyskutować - podniósł głos, bo porucznik już otwierał usta...
- Przekaże pan - poruczniku Krel - do wszystkich jednostek flotylli: alarm czerwony, próbujemy wycofać się z układu, impulsowa, 0,1 prędkości światła i uciekamy 
ku słońcu, potem zwrot ku najbliższej Bazie i gdy tylko wyjdziemy z układu, 
natychmiast odpalamy napęd nad-przestrzenny! Krążowniki osłony lecą z tyłu, 
muszą spróbować nas ochronić! Strzelać tylko w samoobronie, najważniejszy 
jest powrót.

Nagły manewr flotylli nie zaskoczył obcych. Gdy okręty Federacji ruszyły, 
na ich spotkanie wystrzelono łącznie 8000 rakiet taktycznych! 
Okręty wroga także ruszyły za uciekającmi. Otoczenie flotylli w kilka minut 
po salwie rozjarzyło się morzem eksplozji. Antyrakiety, wabiki i działka laserowe
próbowały przechwycić pociski wroga. Mimo zgranej obrony, ponad tysiąc rakiet
wyrwało się spod ostrzału obrońców... Okrętom Federacji został już tylko ostrzał 
z krótkiego dystansu, z natury mniej skuteczny, biorąc pod uwagę prędkość rakiet, 
oraz pola siłowe, jednak i ich generatory nie miały niewyczerpanych pokładów 
energii...
Jako, że rakiety wroga miały własne systemy naprowadzania, zmieniały kierunek 
ataku by znaleźć się w okolicach ruf okrętów Federacji - najsłabszego punktu obrony, 
za wylotami silników...
Mimo rozpaczliwych manewrów, mimo wciąż trwającej obrony, pięć potężnych 
eksplozji wstrząsnęło kosmosem - oto znikły 4 ciężkie krążowniki i lotniskowiec 
flotylli kartograficznej!

Wstrząsy rzucały przypiętymi do foteli oficerami na mostku okrętu flagowego 
flotylli, eksplozja najbliższej jednostki osłony wprawiła lekki krążownik 
zwiadu w ruch wirowy wokół osi, który wyhamować dało się dopiero po piątym 
obrocie... Stracili prędkość, uszkodzenia poszycia z pięciu trafień pociskami 
nieznanego wroga zniszczyły moduły silnika odpowiedzialne za skoki 
nad-przestrzenne...
Nie uciekniemy - uświadomił sobie major Georg Fang.
- Poruczniku Krel, natychmiast odpalić wszystkie kapsuły, pozostawicie jedną, 
dołączcie generatory pola siłowego i kamuflażu taktycznego, ma przetrwać 
ewentualne zniszczenie okrętu! Niech rejestruje wszystkie dane!
- Czy kapitan floty osłony żyje? - spojrzenie porucznika wyjaśniało wszystko - ekhm,
jeśli nie, ostatni krążownik osłony ma natychmiast zająć pozycję od strony ruf
lekkich krążowników kartograficznych - wszyscy żywi na stanowiska dział 
laserowych, szykować się do obrony!
Porucznik Krel niezwłocznie wykonywał i przekazywał rozkazy, flotylla znów 
ruszyła...

Za późno.

Wykorzystując zamieszanie związane z eksplozjami okrętów, obcy zbliżyli się do
flotylli i odpalili drugą, a zaraz potem trzecią salwę rakiet!

Porucznik Gerd Kef, szef obrony flotylli, zbladł jak ściana...
- Majorze, majorze..., oni... - nie mógł wydobyć głosu - machnięciem ręki pokazał 
na hologramie, co ma na myśli. Teraz wszyscy na mostku zrozumieli, 
że czkać mogą już tylko na śmierć. Do resztek flotylli kartograficznej zbliżało
się bowiem 16 000 samonaprowadzających rakiet...
- Ostatnią kapsułę wyrzucić w przestrzeń, już! - krzyczał major, zupełnie nie przejmując 
się przerażeniem, przebijającym spod rozwibrowanego wrzasku...

Mimo maksymalnych wysiłków obsługi obrony flotylli, mimo szaleńczego 
wręcz poświęcenia podporucznika dowodzącego ostatnim z okrętów osłony zwiadu, 
kolejne okręty trafiane wieloma pociskami, co i rusz zamieniały się bezgłośnie 
w ogromne kule ognia! Po wszystkim, niemal 7000 rakiet zawróciło i podążyło 
do wyrzutni obcych okrętów..., można było odnieść wrażenie, że mamy do czynienia 
z żywymi istotami, a przynajmniej SI... Okręty nieznanego napastnika nie ścigały 
kapsuł..., po przechwyceniu rakiet zawróciły i wkrótce znów stały się niewidoczne... 
W przestrzeni zawsze panuje cisza, ale teraz zapadła i ponura ciemność, po flotylli 
zwiadu kartograficznego Federacji nie pozostał żaden ślad - poza kapsułami, 
oczywiście.

*** 


Wizualizacja zakończyła się, zatem wymieniam kryształ pamięci na kolejny i...


C.D.N.


 






 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz