piątek, 5 lutego 2016

Kolonia cz. 2

Galaktyka R 445, rok standardowy 23.426, Terytorium Federacji Cloa.
Układ podwójny 4, trzy – niezamieszkałe planety układu i sztuczny satelita,
mieszkańcy – Kolonia rasy Zamamrgol.

Lekki Krążownik dowodzenia Flotą Obronną Kolonii rasy Zamamrgol.
Tonaż 300 tysięcy ton, załoga: 40 Ludzi, 3 Zamamrgolan, wbudowana SI
5 klasy, oraz 300 androidów typu humanoidalnego.

13.11 Czasu Standardowego.

Pułkownik Bloom niecierpliwił się. Wiedział, że drony alarmowe rozwijają
ledwie 1/2 prędkości światła, a choć są zdolne do podróży w podprzestrzeni, 
pierwsze posiłki dotrą najwcześniej za kilka godzin, ostatnie zaś najprędzej 
za tydzień...
Jednak nigdy wcześniej nie musiał utrzymywać wielogodzinnego napięcia 
V Poziomu Obronnego. 
Ba, nawet nie słyszał o takiej sytuacji.
Uaktywnione implanty załogi i androidów dostarczały setki informacji na minutę,
SI dokonywała wszelkich inspekcji napędu i sekcji bojowych okrętów, skanery 
laserowe biły w przestrzeń... Taki nadmiar informacji był dobry w czasie walki, 
lecz po ponad dwóch godzinach oczekiwania, tylko denerwował...

Sygnał Zbliżeniowy zadziałał na załogę, jakby nagle oblano ich lodowatą wodą.
A jednak, obcy...
Implanty rozsiane po organizmach Ludzi natychmiast wstrzyknęły w mięśnie 
odpowiednie wspomagacze, aktywowały nadprodukcję adrenaliny, a kombinezony 
bojowe podłączały wszystkie sekcje współpracy z fotelami obsługi dział 
i wyrzutni rakiet...

Pułkownik wysłał telepatyczny przekaz do podoficerów – „sprawdźcie 
odczyty kamer i satelitów wysokich orbit” - już po paru sekundach, 
na wyświetlaczach hełmu bojowego pojawił się obraz. 
A właściwie niewiele się pojawiło. 
Przez chwilę miał kłopot z odbiorem sprzecznych danych. 
Lasery skanujące i radary dawały obraz sygnatur bojowych ponad 50 okrętów 
kilku różnych klas, w tym 6 ogromnych jednostek, których nie miał jak nazwać
– w każdym razie, każdy miał tonaż 10 razy większy niż jego krążownik, 
i ponad 4-krotnie większy, niż pojedynczy Fort Obronny... 
Poza tym rozpoznawał jedynie sygnatury zbliżone do krążowników, lecz ponad 
20 należałoby do klasy, co najmniej Ciężkich Krążowników Floty, o tonażu porównywalnym z Fortami Obrony...
Najgorszym zaskoczeniem był jednak kolor większości jednostek wroga – były 
właściwie niewidzialne w przestrzeni kosmicznej, dodatkowo nadlatywały 
z takiego kierunku, by ich nie oświetlały systemowe słońca... Ten dysonans 
poznawczy, sprzeczność w komunikatach, kosztował go kilka cennych sekund, 
zrozumiał też natychmiast - jak przerażająca musiała być bitwa z wrogiem, 
gdyby nie mieli namiaru laserowego i opierali się wyłącznie na odczytach
klas energetycznych napędów... 
Wyłączył odczyt optyczny, wzmocnił za to skan laserowy.
Na korzyść Floty Obronnej Federacji wpływało niewiele, sądząc z odczytów 
drona alarmowego z Patrolowca - wróg przy takiej przewadze tonażu i liczbie 
okrętów - miogromną przewagę siły ognia, zapewne nierozpoznane jednostki 
były lotniskowcami, co także oznaczało setki, jeśli nie tysiące jednostek..., ale..., 
sądząc z szyku bojowego, najwyraźniej nie posiadali sprzęgu taktycznego, 
zatem będzie można koncentrować ostrzał na pojedyncze jednostki, 
gdy jednocześnie działa fazerów i plazmowe, drony i eskadry myśliwców odegrają 
rolę skoordynowanej obrony...
Niewielka pociecha, ale jego zadaniem było przede wszystkim opóźnić atak wroga 
na właśnie przemieszczane Forty Obrony, ostatnią redutę chroniącą Kolonię. 
Najbardziej zadziwiał go rozmiar floty przeciwnika, oznaczał, że nie mieli 
do czynienia z małą cywilizacją rzędu jednego lub kilku układów słonecznych. 
Być może w końcu, po tylu tysiącach lat eksploracji kosmosu, Federacja trafiła 
na inną wielorasową, rozbudowaną strukturę społeczną..., jednak na pewno nie była 
to struktura przyjazna poznawaniu nowych cywilizacji...
Rozmyślał dalej, jednak jednocześnie zadziałały odruchy płynące z wieloletniego 
szkolenia i doświadczenia bojowego – nie zapominał wydać telepatycznych rozkazów
wysunięcia się przed Forty, obrócenia wszystkich 8 okrętów na prawą burtę 
z wskazaniem na pancerniki...
Zastosował Procedurę 12, którą – o ile miał dobre informacje, Federacja musiała zastosować dotąd tylko raz... 
Pancerniki wysunęły się o kilkadziesiąt kilometrów przed Krążowniki i aktywowały 
pola siłowe. 
Już dawno porzucono stosowanie potężnych pancerzy dla tej klasy okrętów, 
stawiając na rozbudowę ich pól siłowych. Obecna VII generacja pancerników 
była tonażem porównywalna z lekkimi krążownikami, jednak niemal 1/3 tonażu 
stanowiły generatory pola, chroniącego nie tylko statki, ale i najbliższą okolicę, 
z możliwością sterowania układem pól w przestrzeni, w ścisłym związku z sprzęgiem taktycznym uzbrojenia taktycznego Krążowników Floty...
Teraz, pancerniki aktywując pola siłowe skierowały je tak, by wytworzyć szerokie 
tarcze od strony nadlatującego wroga i z boków formacji obronnej.
Utworzyli tym samym szyk znacznie szerszy niż wynikałoby z ich możliwości
(liczby jednostek), a przestrzenie pomiędzy tarczami niemal całkowicie wypełniały
pola skutecznego ostrzału dział i wyrzutni Krążowników.
Z kolei eskadry Myśliwców Obrony zajęły miejsce na tyłach, mając za zadanie
chronić rufy i napędy okrętów...
Wszystko zajęło jego załogom ledwie 8 minut i i tak ledwo zdążyli...

SI zameldowała o wykryciu fali myśliwców wroga, ponad 400 sztuk, które 
półkolistą formacją zaatakowały zarówno od strony tarcz, jak i próbując dotrzeć
do ruf okrętów.
Poruszony liczbą małych jednostek, natychmiast wydał rozkaz odpalenia wszystkich
dronów obronnych, ich łączna liczba przekraczała 10 tysięcy... 
2 tysiące skierował pod sprzęg taktyczny Myśliwców Obrony, kolejne skierował 
tak, by chroniły formację z dołu i od góry...
Nie miał zresztą żadnego wyboru, obcy mieli zbyt potężną flotę by można było
zastosować jakieś prostsze, standardowe rozwiązania..., a za plecami była tylko
jedna linia obrony nieruchomych fortów w liczbie zbyt małej, by mogły realnie 
ochronić Kolonię...
Jeśli posiłki nie przybędą w przewidywalnym czasie...

*

Naaka, dowódca eskadry Rookot, zaraz po wyjściu z podprzestrzeni połączył się 
z dowódcą Floty Zwiadowczej i zasyczał:
- Atakuj Grob, atakuj myśliwcami, wyślij wszystkie!
- Ależ Panie, wszystkie?
- Atakuj, bo was zestrzelę!
- Tak Panie – wężowy dowódca Zwiadu wydał rozkaz – to straszne – pomyślał 
– tyle ofiar..., nie ma już po co wracać do swoich, musi położyć tu głowę...
- Panie – dodał pospiesznie, widząc, że Naaka zamierza przerwać połączenie.
- Panie – pozwólcie mi zginąć z honorem i zaatakować wroga moimi okrętami 
w pierwszej linii!
Naaka przez chwilę z lekkim niedowierzaniem przyglądał się dowódcy Zwiadu, 
po czym skinął głową i bez słowa wyłączył się. Przyjął to wyjście z sytuacji, 
uznał, że dobrze się złożyło lepiej by ta niższa rasa jako pierwsza wysondowała 
możliwości i słabości taktyki obronnej obcych...
Włączył video wewnętrzne Eskadry i krzyknął:
- Wężowi polecą przodem, my lecimy tuż za nimi, gotujcie wszystkie wyrzutnie, 
gdy wężowi zginą, nie damy wrogowi ani chwili wytchnienia!

Flota Zwiadu, uszczuplona po pierwszym starciu z wrogiem, liczyła obecnie 400 
myśliwców lecących przodem, 6 lotniskowców o pustych hangarach – okrętów 
tak ażurowych, że samodzielnie niezdatnych do walki, oraz 4 lekkie krążowniki.
Lotniskowce postanowił wykorzystać do próby staranowania obcych jednostek
i jednocześnie osłonić nimi atak swoich krążowników. Wydał odpowiednie rozkazy.
Szyk ataku podzielił na cztery etapy – najpierw wroga zaatakują myśliwce – ich 
zadaniem będzie zdiagnozować pełnię możliwości szyku obronnego obcych, 
w drugiej  fali leciało 6 podzielonych na 3 pary lotniskowców, za nimi trzy 
Krążowniki, na końcu  ostatni – okręt dowodzenia, którym kieruje osobiście 
i skieruje go w najsłabszy punkt obrony obcych...

**

Pułkownik Bloom patrzył spokojnie na atak obcych, lasery myśliwców nie czyniły
żadnej szkody Tarczom Pancerników..., rozumiał też, że dobrze widoczne optycznie jednostki, mają za zadanie wysondować jego szyk i znaleźć słabe punkty...
Postanowił nie dać im tej przyjemności...
Kierując się do podoficerów na Mostku i Dowódców pozostałych Krążowników, 
wydał polecenia:
- Strzelajcie rakietami dwustopniowymi prosto w pary okrętów za falą myśliwców,
gdy je zniszczycie - strzelajcie do okrętów drugiej linii - nie mają prawa zbliżyć się
do Tarcz siłowych!”
Następnie przejął kontrolę nad Dronami Obronnymi i skierował ostrzał tysiąca z nich
na nadlatujące myśliwce..., ostrzela je tyle razy z takiej odległości, że nie ma szans,
by któryś przetrwał..., a utrata jednego tysiąca dronów nie robiła wielkiej różnicy
musiał się jednak liczyć z tym, że czarne okręty obcych też w części mogą być lotniskowcami...

 ***
Dowódca Fortów Obronnych dzięki dobrze zamaskowanym Dronom Obserwacyjnym,
oglądał starcie niemal w czasie rzeczywistym...
Podziwiał Ludzi, Pierwszą Rasę Federacji, którzy choć niegdyś, u progu współpracy,
przychodzili jako przepotężni agresorzy, dziś, bez wahania ryzykowali życiem 
dla ich rasy...
Podziwiał też szyk bojowy jakże nielicznej Floty Obronnej, a to, jak Pułkownik 
poradził sobie z pierwszą falą ataku... Zamlaskał z zadowoleniem...

 
****

Myśliwce nieskutecznie ostrzeliwujące Tarczę i osłony Krążowników, nagle zaczęły 
zmieniać się w kule ognia, oczywiście fazery i działa plazmowe generowały energie 
niewidoczne w próżni, zatem nikt nie wiedział, że został namierzony, póki nie było 
za późno. W normalnej walce kołowej myśliwiec przeciw myśliwcowi można było 
manewrować, unikać namierzenia, jednak w tym przypadku, śmierć nadchodziła 
znikąd... Oczywiście piloci wiedzieli, że to nie żadna magia, a jakieś małe jednostki, 
być może miny lub drony, jednak musiały być bardzo małe, bowiem skanery 
nie były w stanie namierzyć źródła ostrzału..., po prostu ginęli..., co gorsza, tuż 
obok nich, zaczęły przelatywać ogromne rakiety wroga w zastraszającej liczbie,
 już samo manewrowanie by uniknąć zderzeń  z rakietami było tak trudne, 
że nie zwrócili uwagi na fakt, iż między momentami przelotu rakiet i ostrzału 
z nieznanych niewielkich jednostek mijała zawsze niemal minuta... 

*****

Po dziesięciu salwach z 1000 dronów, które po przegrzaniu systemów same również
implodowały, po 6 salwach rakiet dwustopniowych z wszystkich pięciu lekkich
Krążowników Floty, gdy rozproszyły się gazy i fragmenty zniszczonych jednostek...,
pomiędzy Flotą Obronną, a Czarnymi okrętami obcych, pozostały tylko trzy 
zniszczone, podziurawione jak sito wraki srebrzystych krążowników i około 30 
myśliwców, których piloci najprawdopodobniej ciągle jeszcze próbowali dziwnymi manewrami unikać salw z dział plazmowych - nieistniejących dronów...

******

Naaka, obserwujący wydarzenia z pokładu flagowego Monitora Eskadry zmarszczył 
pysk, zazgrzytał zębami i nastroszył kolce okalające głowę niczym korona...
Czuł złość, pogardę i podziw jednocześnie.
Złość na wężowych, że zginęli nie osiągnąwszy żadnego efektu,
pogardę wobec ich marnego dowódcy,
oraz podziw dla nieznanych obcych, którzy jakże sprytnie, a zarazem skutecznie 
okazali swoje możliwości..., a były to możliwości niemałe. 
Lecz obaw nie miał żadnych Naaka, doświadczony Porucznik Armii Rookot, 
nie - on wiedział, że z posiadaną przewagą tonażu i uzbrojenia zniszczy tych
bezczelnych obcych, pokona ich forty i zdobędzie sztucznego satelitę, który
najwyraźniej pełnił rolę Kolonii, to tylko kwestia czasu...
Włączył połączenie video i zaczął wydawać rozkazy:
- Pięć Monitorów szykiem taranującym ku wrogom start! Strzelać ze wszystkiego.
Gdy cofając się dotrą do linii Fortów, musimy przeciążyć ich pola siłowe. 
Gdy osiągniecie to, Monitory mają się cofnąć. Następne zaatakują myśliwce 
Eskadry - w trzech falach po 150 maszyn. 
Celem jest dezorientacja i możliwe jak największe uszkodzenia Sztucznego Satelity
 poza strefą obrony fortów i jednostek mobilnych obcych. Potem zaatakują
Krążowniki, prowadząc ogień ciągły, do momentu wyczerpania rakiet. 
A potem..., potem zobaczymy... - tu mordę wykrzywił mu straszliwy uśmiech..., 
nie liczył, żeby było jakieś potem, przynajmniej, poza fazą zbierania jeńców 
i poboru łupów...

Flota Rookot ruszyła do ataku.

(…)

C.D.N.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz